WSPÓŁPRACA
Zielone, duże i niemal słodkie oliwki Madama Oliva to smak wakacji i moich podróży do Włoch. Mam taki zwyczaj, że pierwszego dnia po przylocie do miejsca gdzie zatrzymuję się na dłużej idę na małe zakupy. Kupuje głównie wino, makaron, warzywa na kolacje, coś do przegryzienia i koniecznie TE oliwki.
Nie pamiętam kiedy jadłam je po raz pierwszy, ale jadam je zawsze kiedy jestem we Włoszech. Oliwki mają jasny zielony kolor -zupełnie inny od tych które można kupić na co dzień w Polsce. Są większego rozmiaru i mają wyjątkowo słodkawy smak . Idealnie smakują do kieliszka schłodzonego wina, pitego wieczorem po całym dniu zwiedzania, spacerowania i atrakcji.
Oliwki Madama Oliva to jeden z produktów, które zawsze przywożę w ilościach wielkich z wakacji. Ostatnimi czasy podróże do Włoch musiałam zredukować do minimum. Moje oliwkowe zapasy się szybko skończyły. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jaką radość sprawiła mi informacja , że oliwki te dostępne są w sklepie Api Food Kuchnia Włoska Jeśli śledzicie mnie na Instagramie to wiecie, że ten sklep polecam od zawsze. Kupicie tam moją ulubioną oliwę z Sardynii, świetne makarony, trufle, dania gotowe i inne roślinne cudowności. Dziś skupiam się na oliwkach.
Madama Oliva to nie tylko te konkretne zielone oliwki. Wybór oliwek jest duży. Do tego dochodzą sprytne pasty w słuchach na bazie oliwek czy karczochów, pasty w podręcznych tubkach np. humus z łubinu, które idealnie sprawdzą się na mini kanapeczkach.
Tak, cały ten wstęp ma prowadzić do mojego ulubionego słowa na świecie...
Aperitivo to czas na lampkę wina lub spritza w towarzystwie małego co nieco na ząb. Często są to oliwki, chipsy, orzeszki, grillowane warzywa i małe kanapeczki tzw. cicchetti popularne w Wenecji.
Smaczne same w sobie oliwki wystarczą do zaspokojenia chęci pogryzania podczas picia wina, ale oliwek można przygotować też fantastyczną pastę.
Tapenada nie pochodzi z Włoch, ale tutaj można natrafić na nią równie często. Klasyczna pasta to zmiksowane czarne oliwki. Mój przepis jest nico inny.
Oliwki różnej wielkości i rodzaju wcześniej piekę by nadać im jeszcze głębszego smaku.
W tapenadzie nie może zabraknąć czosnku. Użyłam marynowanego również z Madama Oliva . Ważny jest też dodatek ziół, sięgaj po rozmaryn, oregano i tymianek.
około 400g-500g różnych oliwek
5 ząbków czosnku
4 łyżki z oliwy
2 gałązki rozmarynu + kilka igiełek
ok 1 łyżeczka świeżego tymianku
2-3 łyżki płatków drożdżowych (niekoniecznie)
sok z 1/2 cytryny
duża szczypta pieprzu
sól
bagietka
💚 Przenieś wszystkie oliwki bez zalewy do formy do pieczenia. Dodaj oliwę i ząbki czosnku. Wymieszaj.
💚 Ułóż gałązki rozmarynu.
💚 Piecz w 200 stopniach około 15-20 minut. Po upieczeniu usuń rozmaryn.
💚 Niech oliwki się przestudzą.
💚 Jeśli oliwki mają pestki przenieś je na czystą ściereczkę lub papier do pieczenia. Przykryj drugą częścią szmatki i ubijaj tłuczkiem, wałkiem lub butelką po winie. W ten sposób oliwki pękną, a pestki będą bardzo łatwo odchodzić od owocu.
💚 Całość z oliwą w której pływają oliwki przenieś do miski.
💚 Dodaj sok z cytryny, liski ziół i płatki drożdżowe.
💚 Miksuj na pastę. Po drodze można dodać więcej oliwy.
💚 Dopraw solą i pieprzem.
💚 Bagietkę pokrój na małe kromeczki. Testuj klika minut na patelni lub w piekarniku z włączoną górną grzałką.
💚 Smaruj grzanki obficie pastą. Przystrój świeżymi ziołami.
💚 I można zaczynać wieczór!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńFujka oliwki. Nienawidzę ich smaku i zapachu. Nie wiem dlaczego, ale one zawsze mnie odrzucały.
OdpowiedzUsuńJak to cudownie wygląda! A jak to musi niesamowicie pachnieć. Chętnie bym coś takiego zjadła szczególnie że uwielbiam oliwki.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zielone oliwki. Niesamowicie to wygląda co zrobiłaś!! Wierzę, że smakuje tak samo dobrze jak wygląda.
OdpowiedzUsuń