Może w tym roku nie atakuję Was świątecznymi przepisami, ale liczę na przebaczenie. Jako "bezrobotna" (blog to nie praca przecież ) mam ostatnio mnóstwo pracy. Mam nadzieję, że wyniki tej pracy zobaczycie szybko.
Ale myślę, że to dobry moment by właśnie na chwile przystopować.
W tym roku działo się wiele, bardzo wiele. Blog rozbujał się na całego, po pierwsze za sprawą tego, że już na szczęście kończę, pracę nad książką. Po tej wspaniałej propozycji dobre rzeczy posypały się z nieba.
W marcu wygrałam statuetkę Bloga Roku w kategorii kulinarne organizowanych prze Onet.pl
Zaczęły się mniejsze i większe współprace i propozycje.
Niedawno wygrałam kolejną nagrodę, która jest dla mnie absolutnie ważna.
Po praz pierwszy w historii 100 best Poland Restaurants przyznało nagrodę Bloga Roku. To wspaniałe wyróżnienie, bowiem w jury zasiadali kucharze, profesjonalni kucharze, którzy nie patrząc na moje błędy ortograficzne docenili blog.
I tak wszystko powoli się rozpędza. Niemal od ponad półroku prowadzę warsztaty w całej Polsce, jeżdżę tam i z powrotem by pogotować z ludźmi, którzy chcą gotować ze mną. To na prawdę niesamowite, ale to już nie jest zabawa to praca to są chwilowe nerwy i stres, żeby dopiero o 17 siąść z grupą do garów i bawić się w najlepsze. Jestem mentalną 60tką. Podróże mnie stresują te małe, większe nie. Przed każdym wyjazdem muszę organizować opiekę kotu, podlać kwiaty, zaplanować wszystko na tip top. Ale to się opłaca.
Wiem ile pracy mnie to kosztowało, by mieć co mam teraz. I jestem wdzięczna. Bo nieważne są ilość lajków na facebooku, ale to jaki wkład ma się w to co się robi i jak odbierają to inni ludzie i czy sama jesteś zadowolona.
Obserwuje szczególnie na facebooku niepokojącą tendencje, ludzie mają parcie na sławę, kopiują przepisy, są wszędzie, piszą o wszystkim, zbierają fanów jak jednogroszkówki, a do powiedzenia mają.. mało... kurcze to nie o to chodzi. Czasem mam ochotę się zatrzymać i zrobić przerwę i zwiać z tej blogosfery. Ale wsiąkłam w to bardzo i pracuję nad tym od 5 lat. To 5 lat pracy nad sobą. Kiedy zakładałam bloga, to była nowość. Dla mnie coś wspaniałego bo traktowałam blogspota jak darmową przestrzeń w internecie. Miejsce, gdzie będę zamieszczać przepisy dla znajomych i wysyłać im linki. Potem zaczęłam się interesować fotografią. Nie planowałam nic z góry, kariery, wyglądu bloga, a swojego starego jak świat canona mam może od 2 lat. Widzę chorą rywalizacje, na aparaty, na gadżety, każdy jest specjalistą w swojej dziedzinie i ma w nosie innych. Byle być pierwszym. Chyba nigdy nie będą prawdziwą blogerką. Wolałabym być kucharką.
Moi drodzy bądźcie szczerzy w tym co robicie.
Chcę podziękować osobą, które mnie inspirowały i nadal będą to robić.
Ciekawe co przyniesie nowy rok?
Może pieczoną brukselkę?
Zdrowie!
A.
1 cytryna
garść suszonej żurawiny
garść migdałów
1-2 łyżki oleju/oliwy
szczypta soli
❤ Brukselkę umyj. Odetnij końcówki.
❤ Przenieś na blachę do pieczenie lub do żaroodpornego naczynia.
❤ Skrop olejem i wymieszaj.
❤ Rozsyp na brukselce żurawinę i migdały.
❤ Całość posyp solą.
❤ Cytrynę sparz wrzątkiem. Potnij w plastry i ułóż je na brukselce.
❤ Rozgrzej piekarnik do 180 stopni, piecz brukselkę około 30 minut, aż zrobi się miękka.
Uwielbiam brukselkę na każdy sposób przyrządzenia ;-)
OdpowiedzUsuńbardzo dobrze napisałaś o tym co tak naprawdę ma teraz miejsce, to można wyczuć, że brak jakiejkolwiek szczerości w tym co się robi, ale ale - są jeszcze osoby, które blogują z sercem i pasją, tak jak Ty :)
OdpowiedzUsuńpieczona brukselka to moja kolejna słabość, świetny pomysł na połączenie smaków :)
jeszcze coś, gratuluję tych owocnych lat i czekam na Twoją wspaniałą książkę! :)
UsuńPrzepisy Olgi smile są meeega !! Moje kiedyś alergiczne dziecko dzięki niej jadło przepyszne jedzonko !!! Wara od niej !!!
UsuńA szczególnie przoduje w tym co opisałaś niejaka Olga Smile.Baba jest fotogeniczna i wykształcona ale jakie błędy wszelkiego gatunku robi.Nie powinnaś mieć żadnych kompleksów przy niej.Biedaczka sama już nie wie ile ma dzieci,czy są uczulone na gluten czy nie.w swoich przepisach proponuje mąkę do wszystkiego i wszędzie,dubluje przepisy.No dobra,blog nudny więc nie zaglądam.Ale za oglądalność(bo czytać nie ma o czym)przekłada się na reklamodawców.Więc pani Smile robi sobie komentarze samodzielnie:pod wpisem z daniem mącznym z dzisiaj są komentarze z października.Albo pod przepisem na mączne danie prośby o podanie przepisu.Jest też bezwzględną autorką przepisu na sojonez.Blog pani Smile jest denny i zamulony,bez szacunku dla czytelnika,z którego robi idiotę :pod wpisem z np bigosem pyta(bo zawsze pyta!)czytelników "z czym jadacie bigos?"wklejona odpowiedź czytelnika:"z czekoladą i kremem waniliowym"Takze głowa do góry i cała naprzód!Gratuluję nagrd.
OdpowiedzUsuńNic nie mam do Olgi.
UsuńAle chyba zacznę tam zaglądać! :D
Nie w tym rzecz żeby coś mieć to tylko przykład żałosnej tfurczości niektórych osób.Pod swoim dziełem powinna napisać:osoby(np jej dzieci,które wpieprzały glutenowe wrapy a nie powinny,druga sprawa ile ich jest?od 1 do 3?)i zdarzenia na moim blogu są całkowicie fikcyjne a wszelkie podobienstwo do osób i zdarzeń rzeczywistych -przypadkowe.Jedno co ładne to strona graficzna.Jezyk polski-jeżeli to Polka to za takie posługiwanie się polszczyzna powinni karać powrotem do podstawówki i nie powinno byc wybacz.No i ta ignorancja czytelników,kopiowanie komentarzy już jak popadnie,aby komentazr zdziebko pasował aż po takie kurioza jak podałam poprzednio.Daremna baba ot tyle.Sama obserwuję ten blog chyba tylko dla jaj bezglutenowych!
UsuńNo to zapraszam na bloga pani Smile:dziś 4 w ciągu dwu miesięcy przepis na zupę pomidorową czyli pomidorówkę jak nas autorka oświeca.Taki sam jak poprzednie z tą różnicą,że ta biedaczka teraz pod koniec grudnia drobno kroi 2 kilogramy pomidorów najlepszych pod słońcem bo szklarniowych za astronomiczną cenę.Poprzedni wpis to lokowanie produktu,obecnie czwarta pomodorowa.Następnie bedzie pewno danie z kilograma mąki i koniecznie smażone!Dno,dno,dno.Oczywiscie komentarze pod zupką "z dziś"mają date wczorajszą,niektóre pasują jak pięść do nosa ale choć można się pośmiać za darmo.Skoro kaska poszła na pomidory szklarniowe.
UsuńKasia make love not war ::::)
UsuńWOW.
UsuńJa osobiście polecam bloga Pani Olgi Smile, bo jest tam naprawdę dużo przepisów, dużo wegańskich opcji i zawsze, ale to zawsze wszystko mi się z tych przepisów udaje. Dobrze wyważone smaki, proste instrukcje, na każdą okazję.
Jakiś czas temu przepis na pięczoną brukselkę po raz pierwszy pojawił się na jadłonomii. Bardzo podobny do powyższego, dodam. Utyskiwać na dublowanie przepisów i jednocześnie robić to samo.... Szkoda.
OdpowiedzUsuńNo chyba sobie jaja robisz...bo tylko jedna osoba na świecie podaje brukselkę w taki sposób..
Usuńjuż mam po dziurki w nosie tego porównywania mnie do Jadłonomi i jak mi do niej brakuje. Jesteśmy innymi osobami, innymi kucharkami, żadna z Nas ze sobą nie konkuruje, tylko czytelniczki/nicy takie/tacy jak Ty nakręcają nieprzyjemną fazę.
A jeśli mam wymieniać z bloga to chodziło mi o osoby takie jak np Zielone Koktajle z którymi już miałam na pieńku, bo kradli zdjęcia. I takich blogów co "pożyczają" bez pytania jest dużo.
UsuńSzanujemy Twoją pracę i pisanie o kradzieży zdjęć nas dotyka, gdyż bardzo chcemy szerzyć zdrowe odżywianie i promować inne blogi, pozdrawiamy i Wesołych Świąt
UsuńZ całym szacunkiem, ale tę rozmowę już przerabiałyśmy.
UsuńJa z kolei nie szanuję "bloga", który żeruje na pracy innych. Jest to nie szczere. Bo linkami do odżywek i sklepów z mieszankami zdrowia się nie szerzy. Zdania nie zmienię.
Pozdrawiam
Wesołych Świąt
pieczona brukselka od dawna jest przerabiana na blogach więc nie doszukiwałabym się szczególnego plagiatu, tym bardziej od jadłonomi, która bardzo często 'inspiruje się' zagranicznymi przepisami. Twojego bloga lubię o wiele bardziej:)
UsuńWedług mnie przepięknie napisałaś na temat blogowania.. najważniejsze, aby to co robimy płynęło prosto z serca i przynosiło nam radość :) I gratuluję wszystkich osiągnięć, są naprawdę imponujące! A pieczona brukselka... mogłabym jej pochłaniać całe blachy, następnym razem (zapewne w najbliższych dniach) wypróbuję wersję z żurawiną :)
OdpowiedzUsuńJesteś Wspaniała :) To mój ulubiony blog, przepisy zawsze się sprawdzają, estetyka trafia w mój gust. Chciałabym na warsztaty z Tobą :) Spełniaj swoje marzenia dalej, bez kompleksów! Buziole świąteczne :*
OdpowiedzUsuńA twój blog jest pierwszym kulinarnym blogiem ever, na który zaczęłam zaglądać regularnie :) dzięki za twoją pracę <3
OdpowiedzUsuńJa też
UsuńWczoraj na wigilli zrobiłam tą limonkę i musze powiedzieć dobre, ale szkoda, że bez sosu, twój żurawinowy by się sprawdził ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to być szczerym w tym co się robi, super napisałaś :)
OdpowiedzUsuńOstatnio tez zrobiłam pieczoną brukselkę i na nowo odkryłam jaka jest pyszna pyszna pyszna :::) ps. Gratulacje ::) xx
OdpowiedzUsuńBrukselka przepyszna! Zrobiłam risotto z dynią i do tego dopiekłam brukselkę, dołożywszy kilka liści jarmużu do tej pieczeni i wszystko się jakoś tak skomponowało, że zostało natychmiast pożarte i to...przez moich mięsożernych rodziców i mięsożernego męża, bez żadnych skarg na brak mięsa za to z mlaskliwym zadowoleniem. Dzięki - niby proste ale genialne!
OdpowiedzUsuńAlicjo! Twój blog jest dla mnie najwspanialszym na świecie. <3 Jesteś tak szczera i naturalna w tym co robisz, że lubię czytać wszystko, co napiszesz. Patrząc na Twojego bloga pod względem artystycznym nie ma porównania. Mega klimat, przepisy i osobowość. Nie przejmuj się!
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda. Szkoda, że nienawidzę smaku brukselki.
OdpowiedzUsuń