Na początek polecam bardzo fajny 30 minutowy film. Making the Connection. Na prawdę, jeśli jeszcze go nie widziałaś/eś oglądnij proszę, bo warto.
Przepiękny, ciekawie nakręcony, turbo superowy film.
Film podzielony jest na kilka części, w każdej inny bohater opowiada o sobie, czym się zajmuję i dlaczego jest weganem/ka.
To nie jest żaden ostry propagandowy film.
To konkretni ludzie , rzeczowe argumenty, piękne zdjęcia, cudowne podsumowanie.
Weganizm to zdrowie, pasja, zabawa, nowoczesność, piękno, świadomość, empatia...
Mnie oczywiście najbardziej podoba się 1 część:P
Film z polskimi napisami :) lub po angielsku w HD -----> http://vimeo.com/15849273
Wracając do wynaturzeń.
O boożeenkoo jest już jesień! Taka prawdziwa, najprawdziwsza. W nocy jest pierońsko zimno, w dzień już można zapomnieć o kusych spodenkach i zwiewnych bluzeczkach. Budzę się rano, widzę przez oko błękitne niebo. Wstaję z łóżka , mój wzrok wyrównuje się z liną horyzontu i tak ukazuje się w całej okazałości pochmurna szara rzeczywistość. Drzewa tracą liście jak po naświetlaniu. W kałużach przeglądają się pobliskie samotne koty bez lewego oka i z krzywym ogonem. Tak wygląda ranek w mieście K. oo jaaa cieeeee od 19 jest już ciemno od 16 robi się chłodno. Musiałam wyciągnąć swoją wielką, za dużą, zieloną kurtkę typu >>homeless<<, by łagodnie wpisać się w tą okropną sytuację.
Pamiętam te październiki jak jeszcze biegałam na akademię w baletkach i chodziłam na sorbety do Wencla. A teraz co ? Czekają mnie gumiaki, kartony i ogłoszenia, że kupię lodówkę.
Nakręcam się jak bączek, że ten październik to będzie masakra, a cała zima moim osobistym piekłem.
Już włączył mi się tryb narzekania, na wszystko od koloru ścian budynków, swoją własną głupotę. Siedzę w getrach i wełnianych skarpetach, starej punkowej koszulce, molestuje nerwowo kotkę, która ewidentnie nie chce być molestowana ( ale na tym polega molestowanie c'nie) Wiem, że idzie zima!!! Bo jest mi zimno!!!
Zielony szatan! :) |
Na rozgrzanie zrobiłam zupę. Tak mnie rozgrzała, że po 3 łyżkach wróciłam do garnka i zaczęłam wyławiać kawałki zielonej chilli, żeby mi się rodzina nie spaliła. Tyle czyta się o samozapłonach, a tak mało się wie skąd się właściwie biorą. Ja wiem, z domowych, hodowanych, niewinnie wyglądających zielonych chilii.
- kawałek ugotowanego seitana *
- 1 cebula
- 1 marchewka
- 3 szklanki wody
- kolba kukurydzy
- 4 liście kapusty pekińskiej
- szklanka mleka sojowego/2 łyżki śmietany kokosowej
- oliwa
- suszona trawa cytrynowa
- 2 liście limonki
- odrobina świeżego zielonego chilli dosłownie kawałek wielkości paznokcia
- sól
- pieprz
- listki szpinaku
*użyłam czeskiego seitana w proszku, czyli sam gluten. Wymieszałam z woda na kulę wielkości pięści, lekko zgniotłam na placem i ugotowałam w wodzie z przyprawami. (sól, pieprz, ziele angielskie, liści laurowym itp)
♥ Namocz trawę cytrynową w wodzie, przez około godzinę.
♥ Seitana ugotuj osusz i pokrój w słupki. Usmaż na bardzo rumiano, z każdej strony i przełóż na ręcznik papierowy, by seitan osuszył się z nadmiaru tłuszczu.
♥ Cebulę pokrój w kostkę i wrzuć do garnka z łyżką oliwy. Podsmaż ją chwilę.
♥ Marchewkę obierz umyj i pokrój w cienkie słupki. Dorzuć do cebuli i podsmażaj chwilę od czasu do czasu mieszając.
♥ Dodaj 3 szklanki wody. Posól i popieprz. Zgnieć nożem i pokrój drobno, wcześniej namoczoną trawę cytrynową i dodaj razem z 2ma listkami limonki do zupy.
♥ Garnek przykryj niech zupa się zagotuje.
♥ Obierz nożem kukurydzę i dodaj ją do zupy. Niech całość pogotuję się około 5 minut. Niech warzywa będą al dente.
♥ Jeśli lubisz ostre potrawy i chcesz zaryzykować, pokrój kawałek zielonej, świeżej chili. Usuń ziarna, a papryczkę pokrój i dodaj do zupy. Uważaj na oczy. Zupa w mig zrobi się ostra.
♥ Pokrój liście kapusty pekińskiej i dodaj do zupy. Wymieszaj. Kapusta nie musi się gotować. Zupa ma mieć świeży charakter.
♥ Dolej 1 szklankę mleka roślinnego lub 2 łyżki śmietany kokosowej. To lekko złagodzi ostry smaczek.
♥ Wyłów liście limonki i dopraw jeśli jest potrzeba solą.
♥ Rozlej zupę z dużą ilością warzyw. Na wierzch połóż parę słupków seitana i przystrój posiekanymi świeżymi liściami szpinaku.
♥ Pychota!
uwielbiam zupy na azjatycką nutę ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
Szana,
www.gastronomygo.blogspot.com
Powiem jedno - film fantastyczny i zajefajny. Ta hip hopowa nuta o ciecierzycy stała się właśnie moim ulubionym songiem! Czad i zero obciachu :P
OdpowiedzUsuńPozwalam sobie przesłać link komu tylko się da :)
Dzięki!!!!!
O to chodzi, też przesyłam komu sie da, widzę, że ludzi umieszczają go na swoich blogach i fb, super! Ścieżka muzyczna super dobrana :D
UsuńFilm fajny, ale akurat rapowanie "meditation and peace, red lentils, chickpeas" mnie rozbawiło :D. Ja najbardziej lubię fragment o bieganiu, a jak. :>
OdpowiedzUsuńKwintesencja udanego życia, a co! :P
UsuńPokój i ciecierzyca, chyba zrobię sobie taki następny tatuaż :) LOL
tez sie jaram tym filmem, Promoe jest najlepszy!<3 :)
OdpowiedzUsuńa zupa... no coz jesien idzie i to najlepsze danie na taka pore roku! lubie! :)
idzie idzie, ale nie możemy sie dać jesieni, ale widzę,że Tobie to nie grozi :D
UsuńNie pisz nic więcej o jesieni! Ja codziennie z uporem wmawiam sobie, że jej nie widzę. Chcę lato, długie dni i niekończące się pomidory.
OdpowiedzUsuńJuż nie piszę, nie myślę, wypieram! czekam nie przeprowadzka i mam ochotę przemalować kuchnie na różowy kolor i powsadzam chyba miliardy kwiatów na okna, żeby tylko mieć namiastkę uciekającego lata. Ah i te Twoje zdjęcia na FB z warzywnych polowań <3
Usuńdzieki za Making the Connection, puscilem dalej :)
OdpowiedzUsuń