Wczoraj na FaceBooku zadałam pytanie:
"Czy macie ochotę na coś konkretnego? jakiś przepis Was frapuje? Pomóc coś zweganić? Dajcie znać, postaram się i ugotuję coś na życzenie"
Zdarzyło się kilka ciekawych wypowiedzi, ale najbardziej spodobał mi się komentarz Jagody odnośnie znienawidzonej jeszcze z dzieciństwa kaszanki.
A jakie dziecko lubiło kaszankę?! Błogosławieni współcześni rodzice, którzy nie męczą jej 'smakiem' swoich dzieci. I błogosławieni Ci, którzy nie jedzą jej z własnego wyboru (czyli np My ;))
Myślę, że jest to jedno z naaaajobrzydliwszysch dań mięsnych jakie istnieje na świecie. Nie rozumiem totalnie tej fascynacji przejawiającej się najczęściej u starszych ludzi. Moja babcia np. nie wyobraża sobie grilla bez tego czegoś. Fuj!
Oczywiście nie miałam zamiaru nikogo obrazić :-)
Ten przepis można potraktować troszkę jako żart, luźna interpretacja, ale i też jako zabawę bo eksperymentowanie bywa ciekawe i fajne.
Ci którzy lubią gotować, szukają inspiracji w kuchniach całego świata. Interpretują potrawy na własny sposób, podmieniają składniki i tym samy tworzą piękne 100% roślinne dania. Ale zdaję mi się, że kaszanki jeszcze nikt nie próbował zweganić :D
Oczywiście znajdą się tacy którzy będą się upierać, że pomysł na 'wegańską kaszankę' (bo o tym jest dzisiejszy wpis) jest poroniony. Alę proszę, schowajcie swoje zapędy trollowania.
Też nie jadam, żadnych produktów mięsno-podobnych typu wędliny sojowe, parówki zdarzają się w mojej lodówce bardzo rzadko. Ale skoro takie występują i ludzie je lubią nie widzę w tym problemu. A niech jedzą wegańskie kiełbasy i zachęcam do przygotowania takiej o to kaszanki...aa jak to brzmi w ogóle!!
Dzisiejszy obiad z pod szyldu "chłopskie jadło" był na prawdę dobry! 100% wegański, aromatyczny i na pewno o wiele zdrowszy niż tendencyjne i znane nam z przydrożnych karczm chłopskie jadła.
Jak już wspomniałam daniem głównym dzisiejszego wpisu jest 'wegańska kaszanka', czyli nic innego jak pasta z kaszą typu pęcak na bazie czerwonej fasoli. Tak to wymyśliłam.
Weganizacja potraw to fajna sprawa.
Są oczywiście takie potrawy których zweganić się nie da. Kaszanka raczej do tych potraw jak najbardziej należy.
Danie mimo wszystko wygląda apetycznie, nie do końca kolaży się z tym z czym miałby się kojażyć. I dobrze. Po pierwsze przyjemnie pachnie, po drugie na prawdę jest smaczne.
Jeśli macie jakieś inne (może mniej hardcorowe) 'widzimisie', to napiszcie w komentarzu, chętnie czasem ugotuję coś z waszego menu, z waszego pomysłu, sugestii.
Pomysł Patryka na wegańskiego łososia jest równie absurdalny, ale kto wie, przecież z seitana można zrobić wszystko.
Zapraszam do zabawy ;-)
szklanka ugotowanej czerwonej fasoli/puszka czerwonej fasoli
3/4 szklanki grubej kaszy pęcak
2 łyżki wody
mała biała cebula
mała czerwona cebula
3 ząbki czosnku
1 łyżeczka octu balsamicznego
świeży czarny pieprz
majeranek
sól
oliwa
ewentualnie łyżeczka skrobi ziemniaczanej lub kukurydzianej
♥ Ugotuj niecałą szklankę suchego pęcaku, wyjdzie około 2 szklanki kaszy.
♥ Rozgrzej rondel z 2 łyżkami oliwy.
♥ Pokrój drobno obie cebule i zeszklij je by były miękkie. Przełóż cebulę do miseczki.
♥ Do tego samego rondla przełóż czerwoną fasolę z 2 łyżkami wody. Rozgnieć fasole za pomocą drewnianego tłuczka lub zmiel fasole na pastę za pomocą blendera.
♥ Dodaj zeszkloną cebulę.
♥ Wyciśnij 3 ząbki czosnku.
♥ Dodaj ocet balsamiczny, majeranek, sól i pieprz czarny. (nie oszczędzaj pieprzu niech będzie ostro!)
♥ Wymieszaj wszystko. Trzymaj na mały ogniu ciągle mieszając, by masa zgęstniała.
( można pomóc sobie łyżeczką skrobi)
♥ Dodaj kaszę i znowu wszystko wymieszaj.
♥ Spróbuj i ewentualnie dopraw solą i pieprzem.
Kotlety:
♥ Rozłóż pastę z kaszy i fasoli na foli i przykryj ją drugim kawałkiem foli.
♥ Rozwałkuj delikatnie masę na placek grubości od 5-10mm. Pasta dzięki foli nie przyklei się do wałka. (do folii też się nie przyklei)
♥ Odkryj folię.
♥ Osyp placek mąką, przykryj znowu folią i delikatnie przewróć na drugą stronę. Można też pomóc sobie talerzem.
♥ Drugą stronę też osyp mąką.
♥ Rozgrzej palenie z oliwą.
♥ Wytnij kotlety za pomocą foremki do ciastek, by był takiego samego kształtu i tej samej wielkości.
♥ Delikatnie przełóż kotlety na patelnie.
♥ Smaż z obu stron, niech się ostro zrumienią.
Jak widać kotleciki podałam z drobną kaszą jęczmienną i gotowaną kapustą. Wszystko pokruszyłam posiekanym porem i ozdobiłam czerwoną cebulą.
Na koniec nie będzie chłopskich przyśpiewek, bo co za dużo to nie zdrowo.
Super pomysł, choć ja kaszankę bardzo lubię, szczególnie taką domową :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie jem mięsa odkąd skończyłam 13lat, wspomnienia z kaszanką mam tylko sprzed tamtych czasów. Nie są to dobre wspomnienia:D
UsuńPozdrawiam
Haha, genialny pomysł :D Nigdy bym nie wpadła na "zweganizowanie" kaszanki (też nie byłam jej fanką jako dziecko :/).
OdpowiedzUsuńTeż bym na to nie wpadła:D Pomogła mi czytelniczka, a ja przyjęłam wyzwanie :D
UsuńKaszanka. Na liście obrzydliwości miała chyba numer dwa, zaraz po flakach. Bleeeee... Kasza z krwią, no cudo po prostu :/
OdpowiedzUsuńAle fasolowa brzmi dumnie! :)
Flaki!!! zapomniałam o flakach! Tę potrawę zupełnie wyparłam i nigdy jej nie jadłam. Wystarczał mi zapach zęby uciec z domu :))
UsuńO tak! Flaki to dopiero było obrzydlistwo. Mój Mąż się teraz zajada flakami sojowymi, ale ja nawet takich nie jestem w stanie przełknąć. Brrr.
Usuńto ja muszę napisać, że gdyby pozyskiwanie mięsa nie było związane z uśmiercaniem - to własnie kaszankę, czarninę (kwaśną zupa z krwi kaczki) chętnie bym zjadła...
OdpowiedzUsuńJa czarninę bym podawała kolegom :P
UsuńDokladnie. Ja lubilam kaszanke jako dziecko, i niestety lubie ja wciaz...
UsuńKaszanki nie lubię, ale Twoją zjadłabym z chęcią:) Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńPolecam, wyszła bardzo dobra:-)
UsuńPozdrawiam ciepło ;-)
Jeśli chodzi o rzeczy, które możnaby zweganizować, to po głowie chodzą mi makaroniki, tzn. te ciastka http://www.seriouseats.com/images/macarons-perfect.jpg :P i w ogóle jak zweganizować bezę?:P
OdpowiedzUsuńooo taaak makaroniki są śliczne takie kolorowe! Ostatnio zlazłam przepis na wegańskie marshmallows wiec może nie wszystko stracone:P
UsuńMyślę, że z tymi amerykańskimi 'substytutami jajka" można robić cuda. Nie wiem do końca co to jest, pewnie jakaś chemia, ale widziałam, że coraz częściej używa sie tego w wegańskich przepisach
Ale hardkor!
OdpowiedzUsuńa no hardcore na całego :D To pewnie przez to ze wczoraj zaczął sie Oktoberfest ! :P
UsuńZa czasów mojego "mięsożerstwa" naprawdę uwielbiałam kaszankę. Dopiero jak dowiedziałam się, że to krew wymieszana z kaszą to jakoś mnie od niej trochę odrzuciło ale i tak smak pozostał mi w głowie do dziś. Na pewno spróbuję tej wersji, wielkie dzięki :)
OdpowiedzUsuńJa zupełnie nie pamiętam jej smaku, kojarzy mi się tylko ostrość d pieprzu czarnego. Ale przepis nie zrobiłam dla przypomnienia w sumie, tylko z czystej zabawy, fajnie że okazał się być czymś tak na prawdę przepysznym :D
UsuńZ przyjemnością informuję, że wytypowałam Twojego pysznego bloga do nagrody VERSATILE BLOGGER AWARD :)
OdpowiedzUsuńhttp://paranojepodniebienia.blogspot.com/2012/09/niespodziewana-nominacja.html
ojej dziękuje bardzo!:))
UsuńŚwietny pomysł, muszę spróbować. ;)Zwykła kaszanka odrzucała mnie odruchem wymiotnym, nigdy bym jej nie tknęła!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przepis na wegańska kaszankę się przyjął. Trzeba tylko wymyślić jej jakąś przyjemniejszą nazwę :D
UsuńSmacznego!
Ty to masz ostatnio fantazję, coraz ciekawsze przepisy :) Nigdy w życiu nie spróbowałam kaszanki, ale takie kotlety to chętnie :)
OdpowiedzUsuńNosi mnie bo jeszcze tylko tydzień wakacji został, muszę sie obudzić kreatywnie :D Kotlery miażdzą, szczególnie jak się lekko przypalą, mmmmmmm..
Usuńwidziałam już parę przepisów na wegańskie kaszanki, nie pamiętam jak oryginalnie kaszana smakuje ale chyba spróbuję zrobić taką wegańską, wygląda zachęcająco. Czy kasza gryczana nie była by do tego lepsza?
OdpowiedzUsuńA nie niem czy kasza ma jakiś większy wpływ na smak. Wydaje mi się, że tradycyjnie używa się pęcaku albo gryczanej. Wybrałam pęcak bo jest większa i osobiście bardzo ją lubię. :)
Usuńhttp://www.miastowegan.pl/1/post/2012/08/kaszanka.html to jest podobne :)
OdpowiedzUsuńooo nie! nie byłam pierwsza!! faktycznie prawie identyczne przepisy, ale gałki muszkatowej nie znoszę, wiec pewnie i tak bym jej nie użyła :D aah kaszanka...
UsuńPiękna!
OdpowiedzUsuńI musi być pyszna.
Ja tez znałam kaszanke z gryczaną.
Zastanawiam się, jakby to smakowało, gdyby do srodka dodać sok z buraczków w roli wegańskiej krwi ;)
Byl kiedys taki w kartonie z Hortexu buraczano jabłkowy i on mi się zawsze kojarzył w smaku z krwią :-)
Sok z buraków może nadać 'kaszance' ciekawego smaku. Ale nie zależy mi na tym by przypominał samk krwi. Raczej, żaden weganin /wegetarianin za tym smakiem nie tęskni.
UsuńTak o, zabawa na przerabianie typowo mięsnych potraw przyszła mi na myśl :D
musze spróbować koniecznie ;]
OdpowiedzUsuńBędę tu zdecydowanie częściej zaglądać:) fajne przepisy! I love vegan:)
OdpowiedzUsuńKaszanka miażdży i urywa poślady. Po stokroć dziękuje!!!
OdpowiedzUsuńE tam, hardcorowy. Ludzie już dawno powinni zmądrzeć i robić wegańską kaszankę, parówki z soi a smalec z białej fasoli. ^^ Mimo że nie mam oporów przed wędlinami wege, a przyprawa do "TOFUrczaka" ładnie mi pachnie, to jednak do kaszanki musiałabym nabrać zaufania (a flaków z boczniaków pod nazwą flaki bym nie ruszyła, brrr). Wygląda bardzo smacznie i właśnie tak... po chłopsku. Pewnie mojej mamie by się spodobało. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje za inspiracje!
OdpowiedzUsuńhttp://polykajzsurri.blogspot.com/2014/06/kolezanka-kaszanka.html
A cym zastąpic ocet balsamiczny ?
OdpowiedzUsuńDzięki za przepis! :) Taką kaszankę można zawinąć w folię spożywczą, zrolować, włożyć do lodówki i mamy wege-kaszankę w tradycyjnej formie. :D
OdpowiedzUsuńna grilla jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńps. przepraszam za uwagę, ale przydałoby się sczytać ten tekst - są błędy i ortograficzne, i interpunkcyjne
Droga Wegan, no czerniny chyba sobie nie odmówię, bo uwielbiam, od zawsze i pół mojej rodziny obdarowuję, taka pyszna. Ale gdybyś wymyśliła sposób na takową bez krwi...podobnie smakuje barszcz biały, tylko czym go ,,zabarwić''?
OdpowiedzUsuńPrzechodząca na wege.
Nienawidziłam wszelkich podrobów, ale krupnioki kochałam i nadal tęsknię za tym smakiem. Może to kwestia tego, że na śląsku to dość standardowe danie ;) Przepis ląduje na liście do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuń