Najlepszy w chorobie, to każdy/a wie, jest rooosoołeeeeek:
Wrzuciłam do gara po kawałku
- kapusty włoskiej
- selera
- marchewkę
- przekrojona cebulę
- pół czerwonej papryki
- jakieś resztki brukselek
- pół cukinii
- ziele angielskie
- liść laurowy
- sól i pieprz,
- szczypta cynamonu
- szczyptunia imbiru
Wszystko zalałam wodą. Zupę gotowałam około 40 minut. Następnie odcedziłam warzywa od wywaru. Wywar zagotowałam, dodałam 3 łyżki grysiku czyli kaszy mannej. Dosoliłam i dopieprzyłam do smaku i teraz objadam się wrzątkiem w wyrku. Jeszcze sobie ślicznie pokroiłam marchewki. A no i obowiązkowo zupkę w chorobie należy jeść z kubka z Pocahontas. Inaczej magie wegańskiego rosołu nie zadziała!
Jak dorosnę będę jak MIA, a na starość jak Madonna!!
Ja mam teraz chorego w domu i gotuję z tej okazji ZUPĘ MOCY, czyli bulion warzywny gotowany 4 godziny na małym ogniu. W moc zupy wierzę jak w Zawiszę, przepis dostaliśmy od lekarza chińskiej medycyny i stawia na nogi oraz pięknie pachnie dzięki cebulom nabitym goździkami :)
OdpowiedzUsuńzdrówka w takim razie :)
OdpowiedzUsuńDzięki M.! ale szczerze powiem, że w chorobie to mi pomogła głownie...wódka i fajna impreza w weekend :D
UsuńRosołek w chorobie jest jak znalazł, ciekawy przepis. Z grysikiem nie robiłam nigdy, wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zbliża się czas przewlekłych przeziębień,trzeba przygotować sie na dużo rosołku :D
Usuńaaa miseczka z Pocahontas!też chce!superowa:D
OdpowiedzUsuń