Turbo szybki przepis i tuurbo szybka notka. Taka w ramach przerwy w roboleniu. Z ręką na sercu powiem, że robię zdjęcia ,jem dużo, aż zaaaa dużo, ale czasu na blogowanie brakuje. Wiem powtarzam się, ostro tłumaczę się za każdym razem jak otwieram nowy post i piszę .
Jutro na pewno zrobię coś przezajebistego i wrzucę podzielę się przepisem bowiem...kupiliśmy patelnie grillowaną! ye ye ye ye yeee!!
Nie mogę się doczekać i już kombinuje nad jakimś seitanem
Dziś miałam wyborne śniadanie. Grubiasty omlet warzywny, ale właśnie obczaiłam ze zdjęcia są totalnie do kitu. Wiec nici z omletu, ale nadrobię to.
Dlatego wrzucę przepis który wykonałam jakoś w tygodniu w pośpiechu. Ale wyszło super smacznie.
Zrobiłam zupę brokułową. Mega szybko się ją robi. Jakoś tak wleciałam do domu,potem do kuchni obczaiłam brokuł i wyszła zielona zupa. Uwielbiam zielone zupy!
A gorące zupy o ładnym kolorze to coś najlepszego na zbliżające się, okrutne zimne dni. Jeszcze chwila i spadnie białe gówno. Będzie plucha,szron, śliskie ulice, ziąb...już o 15 robi się ciemno...człowiek nie zdązy sie porządnie rozbudzić, a już jest noc! No jakaś masakra! I co rok przezywam to tak samo ciężko jakbym przeżywała to po raz pierwszy.
Potrzebne są:
brokuł
dwie małe cebule
sos sojowy
pieprz ziołowy,
2 ząbki czosnku
woda.
cytryna
Brokuł umyłam i rozdzieliłam na mniejsze różyczki. Wrzuciłam do garnka. Cebulę obrałam i pokroiłam w kostkę. Bez wcześniejszego blanszowania dorzuciłam taką surowa do brokuła. Zalałam wszystko wodą, tak by przykryła warzywo. Wycisnęłam około łyżki soku z cytryny i dodałam do zupy.
Kiedy woda zaczęła wrzeć dodałam sosu sojowego, nie dużo ok łyżkę, szczyptę pieprzu ziołowego i 2 ząbki zgniecionego czosnku. Następnie pogotowałam zupę około 5-10 minut aż brokuł trochę zmięknie.
Odstawiłam do wystygnięcia, ze względów bezpieczeństwa. wrzątek w oku albo na bluzce to średnio zabawowa sprawa.
Następnie odlałam około szklanki wywaru. Resztę zmiksowałam na krem. Jeśli zupa jest za gęsta dolewam wywaru którego wcześniej odlałam :) Jeśli jest taka potrzeba dodaję soli.
Posypałam zupę tak dla ozdoby mlekiem sojowym w proszku. Można w ogóle wpakować do zupy około łyżki mleka sojowego w prożku, tak dla słodyczy.
I jeszcze zrobię okrutną reklamę!
Wolną chwilą proszę o głos na mój plakacik ;) Baaaaardzo proszęęęęęę
(nie ma jakiejś szczególnej reklamy, po prostu mnie wydrukują ;) )
A teraz słuchawki na uszy i wracam czym prędzej do robolenia animacji ;)
I dwie piosenki <3 <3
Że też ja nigdy nie pomyślałam o mleku w proszku do zupy! Zawsze najpierw się zabawiałam w rozrabianie go w szklance, ale od jutra zmiana :)
OdpowiedzUsuńPiękna zupa - jej kolor bardzo cieszy oczy i na pewno jest pyszna.
OdpowiedzUsuńMam w domu taki sam talerz :-))
Hehe :) Stare dobre jakieś prlowskie talerze, chyba kiedyś każdy polak miał właśnie takie bo często to słyszę, że ktos tez takie ma. A to jekiś stary wygrzebany talerz jest. Chyba z całego kompletu 3 taki nam sie ostały.
OdpowiedzUsuńMleko w proszku do zup RLZ!
Uwielbiam Twój blog!
OdpowiedzUsuńZaJebiAszCzy Blog,szacun za pozytywny wkręt do życia:):):)
OdpowiedzUsuńNo niestety, nie zostanę fanką tej zupy, choć przyznaję, że smak inny niż wszystkie. Raczej dla koneserów.
OdpowiedzUsuń